BIG GAME FISHING - OCEAN INDYJSKI
Łowienie na Oceanie Indyjskim a w szczególności na Zanzibarze nie jest łatwą sprawą, ale niesamowicie ciekawą i ekscytującą.
Jednak wszystko co się robi, trzeba robić z głową i zdawać sobie sprawę z tego co się może wydarzyć.
Tak jak w przypadku każdego sportu tak jak i w przypadku Big game fishing najważniejsze jest bezpieczeństwo.
I o tym będzie dzisiejszy wpis na blog
BEZPIECZEŃSTWO
Zdjęcia łódek, które wstawiłem przy tekstach to lokalne łodzie wyposażone w 15 konne silniki.
Jeśli wykupicie wycieczkę na delfiny, blue safari u lokalnych osób na 100% taką łódkę zastaniecie czekającą w porcie by zabrać Was na wycieczkę.
A nawet 90 % hoteli nie robi akurat tych wycieczek samemu tylko zlecają zabranie ich gości lokalnym osobom.
Taka łódka może pomieścić by było komfortowo 6 osób plus sternik ( kapitan ).
I ok, wspaniała łódka by blisko zabrać na płaskim oceanie turystów.
Tylko problem w tym, że ocean nie zawsze jest taki jak na tych dwóch zdjęciach.
Jestem na Zanzibarze 9 lat. Widziałem i słyszałem już tutaj wiele.
Ocean potrafi w ciągu paru chwil zamienić się z tego co widzicie na zdjęciach w góry.
A uwierzcie mi, że nikt z Wam nie chce znaleźć się na tej lokalnej łódce kiedy ocean zaczyna pokazywać na co go stać. Te łodzie na falach po prostu sobie nie radzą. Bardzo łatwo nie posiadając odpowiedniej wiedzy zatopić taką łódkę. I tak też tu się dzieje. Co jakiś czas trafiają do mnie historie, że ktoś nie wrócił z wody albo łódka z turystami na rafie się przewróciła.
Czyli co zrobić by było bezpiecznie na takiej łódce ?
Sprawdzić prognozę przed wypłynięciem i nie wypływać kiedy jest prawdopodobieństwo zmiany pogody.
Mieć na łódce kapoki, koło ratunkowe, flary, radio a najważniejsze to mieć na łodzi doświadczonego kapitana.
Prognozę by sprawdzić to trzeba mieć na czym sprawdzić, umieć czytać i znać angielski.
90 % kapitanów tych łodzi nie posiada smartfona, nie umie czytać ani pisać a tym samym nie może takiej prognozy sprawdzić, więc tego nie robi.
Mało tego nikt nigdy nie nauczył tych ludzi zasad żeglarstwa, więc pływają tak jak nauczył ich kolega albo jak sami się nauczyli.
Nikt nie ma pozwolenia choć jest wymagane na prowadzenie łodzi.
Nikt nie płaci podatków bo wycieczki jakie robią, robią nielegalnie.
A to co obserwuje bez przerwy i łapię się za głowę to nawet jak już wiadomo, że na oceanie są duże fale to taki kapitan jeśli podejdzie do niego turysta i spyta czy zabierze go na delfiny to bez namysłu wsiądzie z nim na łódkę i popłynie.
Pieniądz jest najważniejszy.
WĘDKOWANIE Z LOKALNYMI KAPITANAMI
Kiedy zaczynałem moją przygodę z wędkowaniem 7 lat temu na Zanzibarze, moim doświadczeniem wędkarskim było łowienie na mazurskich jeziorach.
Nawet to nie był mój pomył tylko gość naszego hotelu poprosił by mu zorganizować jeden dzień na rybach. Zorganizowałem i następnego dnia z samego rana popłynęliśmy.
Panowie ze zdjęcia to właśnie mój pierwszy kapitan łodzi z synem.
Wtedy ani za wiele nie wiedziałem o łowieniu a już na pewno nie na Oceanie ani o sprzęcie jaki stosuje się przy łowieniu np. tuńczyka.
Panowie zabrali nas bardzo blisko brzegu, złapaliśmy nawet King Fish czyli makrelę tylko parę razy większą niż można spotkać w Tesco.
Pogoda była słoneczna, ocean łagodny.
Bardzo mi się to spodobało i od tego czasu łowiliśmy już praktycznie raz w tygodniu, zabierając chętnych na takie atrakcje gości hotelu.
Zbierałem doświadczenie i wypływaliśmy coraz dalej od brzegu w poszukiwaniu większych ryb. A czym dalej od brzegu tym większe fale i wtedy zacząłem dostrzegać brak kapoków, flar, koła ratunkowego.
Aż przyszedł maj, kiedy zmieniają się monsuny z letniego na zimowy a na oceanie zaczyna się robić piekło. Zazwyczaj do godziny trzynastej ocean jest spokojny a potem zaczynają się robić do wieczora ogromne fale. To wszytko zależy od pływów, faz księżyca, prądów morskich. To już temat na kolejny wpis na blog, który oczywiście się pojawi.
Fale były tak ogromne, że płynąc w dół fali musiałem się zapierać nogami by nie polecieć do przodu.
Silnik 15 konny powoli już nie dawał rady nas wyciągać a kapitan nie radził sobie z prowadzeniem łodzi, która zaczęła nabierać wody.
Wtedy pierwszy raz się wystraszyłem do. tego stopnia, że zacząłem czytać o tym jak sterować łodzią w różnych warunkach na oceanie. Uwierzcie. mi, że oczy mi się otworzyły jak w kreskówkach bo zrozumiałem, że Ci wszyscy kapitanowie z którymi pływałem, nie mają zielonego pojęcia o żeglarstwie. Od tego momentu szukając kogoś z kim można czuć się bezpiecznie zmieniłem dwunastu kapitanów i zostawiłem oraz przeszkoliłem sobie dwóch z którymi pływam.
Podsumowując dzisiejszy wpis.
Wiele turystów przylatując na Zanzibar szuka najtańszej opcji pojechania na wycieczkę. Korzystają z usług zaczepiających ich na na plaży lokalnych chłopaków.
Kupując taką wycieczkę musicie zdawać sobie sprawę z tego co to za ludzie.
Uwierzcie mi, że jeżeli cokolwiek się stanie to Ci ludzie jak szybko się pojawili tak szybko znikną.
Mam nadzieję, że ten wpis uświadomił Wam by wybierać organizatora rozsądnie.
Czy to wędkowanie, czy delfiny a nawet inne wycieczki bo tam przecież też mamy naszego kapitana tylko nazywamy go kierowcą lub przewodnikiem.
Najważniejsze by wypłynąć na ocean to : solidna łódka, wyposażenie łodzi i kapitan, któremu można zaufać.
Obok na zdjęciu moja łódka, którą aktualnie zabieram moich gości na wędkowanie.
Radzi sobie w każdych warunkach. O tym już możecie przeczytać w mojej ofercie wyjazdu na Zanzibar z opcją wędkowania.
Pozdrawiam Was a kolejny wpis na blogu będzie o rybkach jakie można złapać na wodach Tanzanii 🙂
M.